A oto historia suczki skopiuje z dogomani:
Obecnie dziewczynka w domku odżyła jest wesoła ogonek w ruchu prawie cały czas tylko na spacerkach jeszcze niepewnie spaceruje i jest nieufna do obcych boi się ich po prostu. Ma kaszel kennelowy i od dzisiaj zaczęliśmy leczenie. Rozi według weta ma około 2-3 lat więc jest młodziutka.Nie wiem co ta suczka musiała przeżyć w swoim dotychczasowym życiu ale na pewno nie było ono kolorowe. Suczka została podrzucona pod bramę schroniska jakiś czas temu musiała rodzić co widać po jej cycochach ale to nic w porównaniu z jej stanem psychicznym.
W schronisku z dnia na dzień gasła coraz bardziej na widok człowieka zastygała w bezruchu unikając wzrokowego kontaktu. Takiego przerażenia w oczach jeszcze nie widziałam. Do tego suczka jest przeraźliwie chuda. Strach i depresja pomału ją zabijały.
Dzisiaj zabrałam ją na DT ze schroniska. Suczka przyprowadzona do biura nie mogła przestać się trząść dygotała coraz bardziej. Bez problemu wskoczyła do auta i dzielnie zniosła podróż. Po wejściu do domu i chwili zastygnięcia w przedpokoju troszkę jeśli można w ogóle tak to nazwać stres się zmniejszył. Chciałam ją wykąpać bo pachnie nie najlepiej ale daruje dzisiaj sobie by jej bardziej nie stresować jakoś w smrodku przeżyje. Teraz suczka spokojnie się położyła obok mnie i śpi.
Suczka ma kaszel i katar w schronisku była leczona ale w związku z zabraniem jej jeszcze w czasie kwarantanny leczenie musimy dokończyć.
Bardzo prosiłabym o wsparcie i pomoc w opłaceniu leczenia i karmy dla suni. Mi niestety się nie przelewa ale po prostu jak ją zobaczyłam nie mogłam pozwolić jej zostać w schronisku ona by tam po prostu odeszła