Miot Enjoy (Enigma jr X Ben Bastien)
Moderator: Wroc_Luna
W związku z tym psiutem opowiem Wam dykteryjkę.
Siedzę sobie w Leonbergu pod ringiem czekając na sędziowanie, wzrok błądzi po okolicy i raptem takie zdziwko, na ringu obok znajome tylne kończyny. A tam mówię sobie, to niemożliwe przecież Enisi tutaj nie ma. Nogi "one" zaintrygowały mnie na tyle że zaczęłam studiować katalog i cóż się okazało, "Enisiowe" nogi posiada jej synuś mieszkający w Niemczech, kolorkiem bardzo podobny do braciszka ENJOY LIMITED EDITION. Ela fajne wnuki masz
Ostatnio zmieniony 2012-10-06, 20:57 przez Archisia, łącznie zmieniany 1 raz.
nie żyje mój kochany fioletowy piesek Basti Zachorował w Wigilię, odszedł 4 dni później, woda mu się zbierała w płucach, diagnoza: histocytoza.Archisia pisze:
To było najgrzeczniejsze, najbardziej urocze szczanie Enisi, wczesnym rankiem, gdy inne szalały po domu, on chciał na kolanka i tak potrafił siedzieć 15 minut, gdy jadłam śniadanie...
Pierwszy wyjechał z domu, zaniosłam go do auta, posadziłam na kocyku w drodze do nowego życia, nie nacieszył się nim...
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Tośka, łącznie zmieniany 1 raz.
Nam tez te swieta nie przyniosły radosci-Ben zachorowal w srode przed swietami -zrobil sie apatyczny i wymiotowal-szybka operacja-cialo obce w zoladku jelitach i dwunastnicy [chytrus i zarlok] potem kilka dni niepewnosci-zakazenie i zapalenie oplucnej-powtorne otwieranie jamy brzusznej,dwa razy bylo ciezko-chwilowa poprawa -powrot do domu ,potem pędem spowrotem do kliniki,plukania dwa razy dziennie po kilka razy,teraz jestesmy juz na finiszu ,w poniedzialek usuwamy dren z brzuszka- MAM NADZIEJE ZE TO KONIEC
hajdi
O kurcze blade, BĘDZIE DOBRZE, JUŻ NAJGORSZE ZA WAMI!hajdi pisze:Nam tez te swieta nie przyniosły radosci-Ben zachorowal w srode przed swietami -zrobil sie apatyczny i wymiotowal-szybka operacja-cialo obce w zoladku jelitach i dwunastnicy [chytrus i zarlok] potem kilka dni niepewnosci-zakazenie i zapalenie oplucnej-powtorne otwieranie jamy brzusznej,dwa razy bylo ciezko-chwilowa poprawa -powrot do domu ,potem pędem spowrotem do kliniki,plukania dwa razy dziennie po kilka razy,teraz jestesmy juz na finiszu ,w poniedzialek usuwamy dren z brzuszka- MAM NADZIEJE ZE TO KONIEC
Magda i Esia
Tośka pisze:...........współczujemy...Archisia pisze:Obrazek
nie żyje mój kochany fioletowy piesek Basti Zachorował w Wigilię, odszedł 4 dni później, woda mu się zbierała w płucach, diagnoza: histocytoza.
To było najgrzeczniejsze, najbardziej urocze szczanie Enisi, wczesnym rankiem, gdy inne szalały po domu, on chciał na kolanka i tak potrafił siedzieć 15 minut, gdy jadłam śniadanie...
Pierwszy wyjechał z domu, zaniosłam go do auta, posadziłam na kocyku w drodze do nowego życia, nie nacieszył się nim...
Magda i Esia
O jej !!! Co tak strasznie mu zaszkodziło? Coś dużego połknął? Biedactwo......kochany misiuhajdi pisze:Nam tez te swieta nie przyniosły radosci-Ben zachorowal w srode przed swietami -zrobil sie apatyczny i wymiotowal-szybka operacja-cialo obce w zoladku jelitach i dwunastnicy [chytrus i zarlok] potem kilka dni niepewnosci-zakazenie i zapalenie oplucnej-powtorne otwieranie jamy brzusznej,dwa razy bylo ciezko-chwilowa poprawa -powrot do domu ,potem pędem spowrotem do kliniki,plukania dwa razy dziennie po kilka razy,teraz jestesmy juz na finiszu ,w poniedzialek usuwamy dren z brzuszka- MAM NADZIEJE ZE TO KONIEC
leoświr pisze:O jej !!! Co tak strasznie mu zaszkodziło? Coś dużego połknął? Biedactwo......kochany misiuhajdi pisze:Nam tez te swieta nie przyniosły radosci-Ben zachorowal w srode przed swietami -zrobil sie apatyczny i wymiotowal-szybka operacja-cialo obce w zoladku jelitach i dwunastnicy [chytrus i zarlok] potem kilka dni niepewnosci-zakazenie i zapalenie oplucnej-powtorne otwieranie jamy brzusznej,dwa razy bylo ciezko-chwilowa poprawa -powrot do domu ,potem pędem spowrotem do kliniki,plukania dwa razy dziennie po kilka razy,teraz jestesmy juz na finiszu ,w poniedzialek usuwamy dren z brzuszka- MAM NADZIEJE ZE TO KONIEC
Ben to ,,maniakalny wciagacz'' -nie pogardzi skarpeta,szmatka,kawalkiem plastika, kamyczkiem,kawalkiem drewna,buteleczka noi wszystkim co sie gdzies przewija kolo niego, teraz musze mu ograniczyc dostep do wszystkiego co przypuszczalnie moze połknac
,wszystko musi byc zabezpieczone,a on jest non stop pod obserwacja-co nie jest łatwe.
Teraz jest juz dobrze ,dzis płukalismy ostatni raz i został usuniety dren z brzucha.
hajdi
hajdi, rozważcie kaganiec: ja wiem, sama się biłam z myślami, ale moja E. też wciąga. Co prawda nie kamyki itd, ale zepsute jedzenie, kości ją interesowały. trawnik traktowała jak stół szwedzki W domu micha karmy, okraszona mięsem, ale nieważne z trawnika to dopiero smakuje..! Nie pomogło szkolenie, perswazje , kaganiec dopiero załatwił sprawę.
Wiem, że to do bani rozwiązanie , ale jeśli mam wybór: chora E. a kaganiec i koniec z wciąganiem, wolę to drugie..
ściskamy Benia!!!!!!!!!!!!!
Wiem, że to do bani rozwiązanie , ale jeśli mam wybór: chora E. a kaganiec i koniec z wciąganiem, wolę to drugie..
ściskamy Benia!!!!!!!!!!!!!
Magda i Esia
To dobrze, że wraca do zdrowia Bencio kochany najważniejsze że juz coraz lepiej.....o Jeju jak pomyslę, co musieliście przeżywać.......hajdi pisze:leoświr pisze:O jej !!! Co tak strasznie mu zaszkodziło? Coś dużego połknął? Biedactwo......kochany misiuhajdi pisze:Nam tez te swieta nie przyniosły radosci-Ben zachorowal w srode przed swietami -zrobil sie apatyczny i wymiotowal-szybka operacja-cialo obce w zoladku jelitach i dwunastnicy [chytrus i zarlok] potem kilka dni niepewnosci-zakazenie i zapalenie oplucnej-powtorne otwieranie jamy brzusznej,dwa razy bylo ciezko-chwilowa poprawa -powrot do domu ,potem pędem spowrotem do kliniki,plukania dwa razy dziennie po kilka razy,teraz jestesmy juz na finiszu ,w poniedzialek usuwamy dren z brzuszka- MAM NADZIEJE ZE TO KONIEC
Ben to ,,maniakalny wciagacz'' -nie pogardzi skarpeta,szmatka,kawalkiem plastika, kamyczkiem,kawalkiem drewna,buteleczka noi wszystkim co sie gdzies przewija kolo niego, teraz musze mu ograniczyc dostep do wszystkiego co przypuszczalnie moze połknac
,wszystko musi byc zabezpieczone,a on jest non stop pod obserwacja-co nie jest łatwe.
Teraz jest juz dobrze ,dzis płukalismy ostatni raz i został usuniety dren z brzucha.
Ale jak one to wciągają tzn zaraz jak cos znajda to połykają ??? Pytam bo Drimus tak nie robi, a może czegoś nie zauważam ale chyba bym zauwazyła. na spacerze nie pozwalamy mu wąchać, zgodnie z zaleceniem na szkoleniu ma isc z głową w gorze, więc chodzi.....
Ale jak był mały to nigdy mu nic nie wyrywałam z pyszczka na siłę, jak sobie coś gryzł to tylko siedziałam i pilnowałam żeby tego nie połykał, żuł sobie różne rzeczy a jak odgryzł większy kawałek to wtedy mu to wyciągałam, może dlatego tez nie czuje lęku że mu zabieram wszystko co znajdzie albo czy sie bawi i dlatego tego nie połyka zaraz tylko mieli i mieli a wtedy zdąże zobaczyc co za za zdobycz
Kurcze myslałam że tylko dla małych szczeniaczków jest to zagrożenie że cos połkną i sie zakorkują, a tu popatrz.....taki duży Benio....
Uściskaj mocno przystojniaka