Takiego maila dziś dostałam:
"Marto, piszę z wielkim bólem serca i niewyobrażalnym żalem, ale juz od wczoraj nie ma z nami Abasa.
historia jest okropna i dramatyczna.
jak wiesz, Abas był chory.
W sobotęę około 22. nastąpił dramatyczny zwrot - psa nagle sparaliżowało, brak przytomności, cierpienie, rano w niedzielę dodatkowo doszły paskudne wymioty żółcią i krwiomocz - lecznica: zastrzyki, kroplówki, potem wieczorem jeszcze raz zastrzyki i kroplówka do 1 w nocy, w poniedzialek lecznica - rozmaite badania, zastrzyki, kroplówki, pies w śpiączce, brak krzepliwości krwi; przyszły wyniki badania krwi - fatalna biochemia - lekarz stwierdził, że pies został zatruty...!!! W Krakowie od kilku miesięcy ciągnie się sprawa trucia psów, nie wiadomo kto to robi.
Nasz Abas bardzo dopilnowywany, zresztą za dużo ostatnio nie chodził, bo sił nie miał.
Lekarz stwierdził, że to na pewno był rodzaj trutki, która działa nie od razu, możliwe kilka dni 6-10, teraz zniszczona wątroba i brak krzepliwości spowodowało prawdopodobny wylew krwi do mózgu.
Nawet próbowano wypłukać z niego to świństwo, ale bez szans. Jedynie zostało jako akt miłosierdzia uśpienie, dobrze, że to było w kroplówce - barbiturany.
Ostatecznie okazało się, że ta chora tarczyca z objawami neurologicznymi [...] był do pół roku do wyleczenia
Ale zabiła go trucizna.
Jesteśmy kompletnie, absolutnie zrozpaczeni i rozwaleni...
Abas był najwierniejszym druhem, cały czas z nami w domu, bo w domu pracujemy, towarzyszył na każdym kroku ( nawet do łazienki); mamy dwie córki, śmialiśmy się więc, że to nasz taki synalek.... Nie pomyśl sobie, że jesteśmy jacyś zwariowani, ale bardzo kochaliśmy tego pieska, bo zasługiwał na to z calego serca.
kinga"
Aloes Szafranowa Sfora
Moderator: Wroc_Luna