Isa
Moderator: Wroc_Luna
bardzo dziękujemy za życzenia
niestety zeszło się nam troszkę z relacją z urodzin z powodu Bossa (donek na dt) oraz sesji obiecuję poprawę
a 2.06 było tak: poszłyśmy na super spacerek, ze szkoleniem (bo to dla niej extra zabawa) i brodzeniem w Bzurze. Potem były smakole i życzenia. Na koniec dnia jeszcze cała masa przytulanek i miziańców. Zdjęcia mam tylko ze smakoli...
to dla mnie?
no faktycznie
oja! daj jeszcze!
bo wiesz, smaczne było
baaardzo smaczneeee
niestety zeszło się nam troszkę z relacją z urodzin z powodu Bossa (donek na dt) oraz sesji obiecuję poprawę
a 2.06 było tak: poszłyśmy na super spacerek, ze szkoleniem (bo to dla niej extra zabawa) i brodzeniem w Bzurze. Potem były smakole i życzenia. Na koniec dnia jeszcze cała masa przytulanek i miziańców. Zdjęcia mam tylko ze smakoli...
to dla mnie?
no faktycznie
oja! daj jeszcze!
bo wiesz, smaczne było
baaardzo smaczneeee
-
- super leomaniak
- Posty: 463
- Rejestracja: 2008-10-16, 11:10
- Lokalizacja: Warlubie, Kuj-Pom
dziś dobre wieści
w końcu jestem uspokojona
właściwie od początku leczyłyśmy grudkowe zapalenie trzecich powiek, przeszłyśmy przez różne krople, od łagodniejszych po te mocniejsze
Stanęło na tym, że trzeba będzie jednak zeskrobać te grudki. Ile ja się naczytałam, porobiłam badania - morfologię, biochemię - gdyby faktycznie miało dojść do zabiegu, choć bardzo tego nie chciałam. Dlatego zapisałam się do dr Garncarza w W-wie i wczoraj z przygodami, ale jednak tam dojechałyśmy. Z wizyty jestem bardzo zadowolona - dr potwierdził, że nie ma najmniejszej potrzeby, aby trzeba było poddawać ją takiemu zabiegowi. Dał dwa rodzaje kropel (niesterydowe! ) i prosił o trzy tygodnie leczenia nimi, żeby przeszło. A gdyby nie, to żeby jedne z nich przedłużyć.
No i jeśli chodzi o zaćmę, to narazie absolutnie nie mamy się czym martwić, bo z racji zagrożenia w tej rasie, bywa czasem, że młodziutkie leonki już mają znamiona
Isa nie ma nic :)
W końcu jestem zadowolona
Nawet bardzo
w końcu jestem uspokojona
właściwie od początku leczyłyśmy grudkowe zapalenie trzecich powiek, przeszłyśmy przez różne krople, od łagodniejszych po te mocniejsze
Stanęło na tym, że trzeba będzie jednak zeskrobać te grudki. Ile ja się naczytałam, porobiłam badania - morfologię, biochemię - gdyby faktycznie miało dojść do zabiegu, choć bardzo tego nie chciałam. Dlatego zapisałam się do dr Garncarza w W-wie i wczoraj z przygodami, ale jednak tam dojechałyśmy. Z wizyty jestem bardzo zadowolona - dr potwierdził, że nie ma najmniejszej potrzeby, aby trzeba było poddawać ją takiemu zabiegowi. Dał dwa rodzaje kropel (niesterydowe! ) i prosił o trzy tygodnie leczenia nimi, żeby przeszło. A gdyby nie, to żeby jedne z nich przedłużyć.
No i jeśli chodzi o zaćmę, to narazie absolutnie nie mamy się czym martwić, bo z racji zagrożenia w tej rasie, bywa czasem, że młodziutkie leonki już mają znamiona
Isa nie ma nic :)
W końcu jestem zadowolona
Nawet bardzo
trochę jeszcze zaległej historii mi zostało... ostatnio skończyłam na świętach...
A potem jeszcze sporo się działo. Niestety okazało się, że Isa nie lubi dzieci. Z dnia na dzień było coraz gorzej - coraz bardziej się szarpała i szczekała. A ja, coraz bardziej zrozpaczona i załamana - szukałam rozwiązania u "fachowców". Pytałam co z tym zrobić, jak to zmienić. W swojej szkole, do której poszłyśmy w lutym usłyszałam, że to sprawa dla behawiorystów, że będzie to bardzo trudno zmienić, o ile w ogóle da się zmienić. No to udałam się do takich Po kilku spotkaniach najpierw bez psa, a potem w końcu z psem, gdy chyba przy 5 spotkaniu dopiero behawiorystki na dworzu zobaczyły jak ona się zachowuje, to dopiero się przejęły, bo nie miały pojęcia, że to aż takie poważne.... To na pewno nie byłby dla mnie taki wielki problem, gdyby Isa była trochę lżejsza i mogłabym ją bez trudu taką rozszalałą utrzymać. No i kolejne spotkanie z bahawiorystkami miało przynieść odpowiedź na nasz problem. Dostałam wypracowanie. Zawierało teoretycznie wszystko - początki rasy, predyspozycje rasy, po kroki postępowania. Było tam m.in., żeby podawać psu magnez, który zmniejszy jej nerwowość
Już wcześniej te same behawiorystki - jako sposób na jej niespodziewane wyskoki - zaproponowały kantar....
Widzicie?
No i nosiła Isa, nosiła też Redka... A my wierzyłyśmy, że to faktycznie coś da i pomoże zmienić....
Teraz z perspektywy czasu, pozostaje mi jedynie żałować czasu, kasy i wiary w to, w co wtedy wierzyłam. A mianowicie, że da się całkowicie extremalnie pozytywnie wychować psa. Nie powiem, że kliker się Isie nie podobał, bo owszem, ale jako zabawa. Natomiast nijak te pozytywy miały się do nazego problemu.
Pamiętam jak rozmawiałam o tym z kimś i ta osoba zapytała mi się, czy nie brałam pod uwagę, żeby jednak ją oddać... z powrotem do p. Ani... bo wiecznie na moim osiedlu i gdziekolwiek przyjdzie mi ją zabrać, szarpać się i unikać dzieci? To się tak nie da...
Przemilczałam, nie potrafiłabym.. Nigdy nie zakładałam, że biorę i ewentualnie mogę oddać. To jest rzecz z gwarancją zwrotu. To jest zwierzę, które ja pokochałam i któe pokochało już mnie. Przywiązałyśmy się do siebie.
No i szukałam pomocy dalej. Trafiłam właściwie przez przypadek do kogoś. Przypadkiem była Redka, która do dzieci nie miała nic, ale za to szczekała na wszystkie psy. Jej behawiorystki też nie potrafiły pomóc. Zabrały moją siostrę na spacer z innym psem, żeby zobaczyła, że z inne owczarki też tak mają Na forum owczarka polecali Dorotę Stawicką. Natomiast nikt tam nie polecał tych "zwykłych" szkół. No i tak tam trafiłyśmy Do Dorplant.
Tam się teraz uczymy posłuszeństwa. Ale właśnie tam problem dzieci został dosłownie od ręki rozwiązany. Jak? Wystarczyło dać psu do zrozumienia, że tego się tolerować nie będzie. Już nie.
Porzuciłyśmy kantary, które od chwili ich założenia, nie przyniosły ŻADNYCH efektów. Założyliśmy Isie kolczatkę. najpierw był test, czy psychika Isy się nadaje. Przynajmniej sierść się jej na kufie nie przeciera..
Może i ci behawioryści, czy od stricte pozytywnych metod będą zaklinać "takie" metody, że kolczatka, że źle, że krzywda... Nie zgadzam się. To nie jest szkoła, w której bije się, czy wyrządza krzywdę psom. Nikt nikogo nie krzywdzi. Po prostu tam potrafią sobie poradzić z każdym psem, a na każdego psa i stopień zaawansowania jego problemów, są inne rozwiązania - i równie odpowiednio muszą być stopniowane.
Ja na początku też byłam przeciwko kolczatce, ale przekonałam się, że prawidłowo użyta czyni cuda. Poza tym, po tym jak wypróbowałam metody pozytywne, przekonałam się, że dla każdego psa większą przykrością, jest to, że się na niego wściekam, niż ułamek sekundy, gdy zaboli, a potem zaraz nagradzam za dobre zachowanie. I gdybym na kolczatkę dla Isy zgody nie wyraziła, to nie wyrzuciliby mnie za to ze szkoły, bo tam nie pasuje. To nie tak. Zresztą te dzieci to nie były na kolczatce naprawiane.
A ponadto wszystko muszę przyznać, że od kiedy tam chodzimy, to więź między mną a Isą na pewno się powiększyła.
Ci, którzy byli na zlocie, mieli okazję sami się przekonać jaki obecnie stosunek do dzieci ma Isa.
A ja nie wierzę już w żadnych behawiorystów itp. Nie wierzę w ludzi, którzy po kilku kursach nazywają się szkoleniowcami. Teraz wiem, że ogólna teoretyczna wiedza to nie wszystko. Dużo więcej da wiele lat pracy z psami. Najróżniejszymi psami, najróżniejszymi problemami. Tego tym ludziom brakuje, a drogie kursy tego w żaden sposób nie zastąpią.
[/scroll]
A potem jeszcze sporo się działo. Niestety okazało się, że Isa nie lubi dzieci. Z dnia na dzień było coraz gorzej - coraz bardziej się szarpała i szczekała. A ja, coraz bardziej zrozpaczona i załamana - szukałam rozwiązania u "fachowców". Pytałam co z tym zrobić, jak to zmienić. W swojej szkole, do której poszłyśmy w lutym usłyszałam, że to sprawa dla behawiorystów, że będzie to bardzo trudno zmienić, o ile w ogóle da się zmienić. No to udałam się do takich Po kilku spotkaniach najpierw bez psa, a potem w końcu z psem, gdy chyba przy 5 spotkaniu dopiero behawiorystki na dworzu zobaczyły jak ona się zachowuje, to dopiero się przejęły, bo nie miały pojęcia, że to aż takie poważne.... To na pewno nie byłby dla mnie taki wielki problem, gdyby Isa była trochę lżejsza i mogłabym ją bez trudu taką rozszalałą utrzymać. No i kolejne spotkanie z bahawiorystkami miało przynieść odpowiedź na nasz problem. Dostałam wypracowanie. Zawierało teoretycznie wszystko - początki rasy, predyspozycje rasy, po kroki postępowania. Było tam m.in., żeby podawać psu magnez, który zmniejszy jej nerwowość
Już wcześniej te same behawiorystki - jako sposób na jej niespodziewane wyskoki - zaproponowały kantar....
Widzicie?
No i nosiła Isa, nosiła też Redka... A my wierzyłyśmy, że to faktycznie coś da i pomoże zmienić....
Teraz z perspektywy czasu, pozostaje mi jedynie żałować czasu, kasy i wiary w to, w co wtedy wierzyłam. A mianowicie, że da się całkowicie extremalnie pozytywnie wychować psa. Nie powiem, że kliker się Isie nie podobał, bo owszem, ale jako zabawa. Natomiast nijak te pozytywy miały się do nazego problemu.
Pamiętam jak rozmawiałam o tym z kimś i ta osoba zapytała mi się, czy nie brałam pod uwagę, żeby jednak ją oddać... z powrotem do p. Ani... bo wiecznie na moim osiedlu i gdziekolwiek przyjdzie mi ją zabrać, szarpać się i unikać dzieci? To się tak nie da...
Przemilczałam, nie potrafiłabym.. Nigdy nie zakładałam, że biorę i ewentualnie mogę oddać. To jest rzecz z gwarancją zwrotu. To jest zwierzę, które ja pokochałam i któe pokochało już mnie. Przywiązałyśmy się do siebie.
No i szukałam pomocy dalej. Trafiłam właściwie przez przypadek do kogoś. Przypadkiem była Redka, która do dzieci nie miała nic, ale za to szczekała na wszystkie psy. Jej behawiorystki też nie potrafiły pomóc. Zabrały moją siostrę na spacer z innym psem, żeby zobaczyła, że z inne owczarki też tak mają Na forum owczarka polecali Dorotę Stawicką. Natomiast nikt tam nie polecał tych "zwykłych" szkół. No i tak tam trafiłyśmy Do Dorplant.
Tam się teraz uczymy posłuszeństwa. Ale właśnie tam problem dzieci został dosłownie od ręki rozwiązany. Jak? Wystarczyło dać psu do zrozumienia, że tego się tolerować nie będzie. Już nie.
Porzuciłyśmy kantary, które od chwili ich założenia, nie przyniosły ŻADNYCH efektów. Założyliśmy Isie kolczatkę. najpierw był test, czy psychika Isy się nadaje. Przynajmniej sierść się jej na kufie nie przeciera..
Może i ci behawioryści, czy od stricte pozytywnych metod będą zaklinać "takie" metody, że kolczatka, że źle, że krzywda... Nie zgadzam się. To nie jest szkoła, w której bije się, czy wyrządza krzywdę psom. Nikt nikogo nie krzywdzi. Po prostu tam potrafią sobie poradzić z każdym psem, a na każdego psa i stopień zaawansowania jego problemów, są inne rozwiązania - i równie odpowiednio muszą być stopniowane.
Ja na początku też byłam przeciwko kolczatce, ale przekonałam się, że prawidłowo użyta czyni cuda. Poza tym, po tym jak wypróbowałam metody pozytywne, przekonałam się, że dla każdego psa większą przykrością, jest to, że się na niego wściekam, niż ułamek sekundy, gdy zaboli, a potem zaraz nagradzam za dobre zachowanie. I gdybym na kolczatkę dla Isy zgody nie wyraziła, to nie wyrzuciliby mnie za to ze szkoły, bo tam nie pasuje. To nie tak. Zresztą te dzieci to nie były na kolczatce naprawiane.
A ponadto wszystko muszę przyznać, że od kiedy tam chodzimy, to więź między mną a Isą na pewno się powiększyła.
Ci, którzy byli na zlocie, mieli okazję sami się przekonać jaki obecnie stosunek do dzieci ma Isa.
A ja nie wierzę już w żadnych behawiorystów itp. Nie wierzę w ludzi, którzy po kilku kursach nazywają się szkoleniowcami. Teraz wiem, że ogólna teoretyczna wiedza to nie wszystko. Dużo więcej da wiele lat pracy z psami. Najróżniejszymi psami, najróżniejszymi problemami. Tego tym ludziom brakuje, a drogie kursy tego w żaden sposób nie zastąpią.
[/scroll]
- gingerheaven
- super leomaniak
- Posty: 6616
- Rejestracja: 2007-11-15, 22:57
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Przeczytałam i jestem pod wrażeniem naprawdę dużo serca włożyłaś w ułożenie Isy i nie poszłaś na łatwiznę po poradzeniu oddania jej spowrotem!
www.tybetkowo.pl.tl
Spaniele tybetańskie & Handling
Spaniele tybetańskie & Handling
ok, to teraz już ta bliższa historia:
pierwsze cieplejsze promienie słońca tej wiosny w niedzielne popołudnie
wtedy miała super sierść dużo i takie futrzaste... aaachhh szkoda, że już wyłysiała
na koniec maja przyjechał na DT, to Isa go zaczepiała do zabawy
minka: "no chodź! pobaw się jeszcze! gdzie idziesz?"
tu
i tu
i tu też
oo Redka! wróciłaś.. aaaaaaleee fajnie
fajnie, nie?
aż się Redce uszy wywijają...
pierwsze cieplejsze promienie słońca tej wiosny w niedzielne popołudnie
wtedy miała super sierść dużo i takie futrzaste... aaachhh szkoda, że już wyłysiała
na koniec maja przyjechał na DT, to Isa go zaczepiała do zabawy
minka: "no chodź! pobaw się jeszcze! gdzie idziesz?"
tu
i tu
i tu też
oo Redka! wróciłaś.. aaaaaaleee fajnie
fajnie, nie?
aż się Redce uszy wywijają...
- gingerheaven
- super leomaniak
- Posty: 6616
- Rejestracja: 2007-11-15, 22:57
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
-
- super leomaniak
- Posty: 463
- Rejestracja: 2008-10-16, 11:10
- Lokalizacja: Warlubie, Kuj-Pom
ja tez przeczytałam historię z ogromnym zainteresowaniem naprawdę Isa miała szczęscie, że do Ciebie trafiła. Oby wszystkie pieski trafiały do takich ludzi
Naprawdę tak jak Daga pisała widać jak kochasz Isę i ile pracy i czasu włożyłaś w jej wychowanie brawo kari, nie każdego byłoby stać na coś takiego
Naprawdę tak jak Daga pisała widać jak kochasz Isę i ile pracy i czasu włożyłaś w jej wychowanie brawo kari, nie każdego byłoby stać na coś takiego
ania&tomek
dziękuję
praca jeszcze nie skończona, w socjalizacji jeszcze malutkie braki ma - rowery czy woda...
jeszcze niedawno panienka w ogóle nie chciała wejść do wody, teraz lubi moczyć łapy
Isa jest zwierzęciem typowo nabrzeżnym, wręcz błotnym
na zlocie onków w Niewieszu psiaki pływały, aportowały z wody, a ona grzecznie przy brzegu pluskała się w wodzie, grzebała w piachu pod wodą i szczekała na fale
ciekawe jak zareaguje na morze - tam duuuużo fal
proszę bardzo: czerwcowe wspomnienia ze Strykowa
tyle mniej więcej najgłebiej się moczę (ona nie robi tu kupy, grzebie w dnie)
ogładamy jak woda kapie
iiii jeeeessstttt kółeczko...
zabawa "wypluj i złów"
teraz wypluj
i złów
a Redaaaaa... hen... aportuje...
z widokami okolicy
a ona gdzie popłynęła?
tam jest
o! już wraca
już wiem, czemu Redka tak dobrze pływa, a ja nie - ona steruje uszami...
a ja mam swój brzeg i błotko wodne
skompiradło
i znów mi uciekła
może ją dogonię?
nieeeee, wracam nie będę pływać, przecież nie umiem
iiii... hop!
siup
plusk
i trzepanko - jedno ucho
i drugie
może ja też umiem sterować uszami?
już wracamy? tak szybko?
że niby musimy ociec? z czego?
jupi!!!!! jeszcze możemy zostać
taaaak, zagryzę fale
portret Redy
portret Isy
no dobra, postaram się
wracamy, mogę poprowadzić?
praca jeszcze nie skończona, w socjalizacji jeszcze malutkie braki ma - rowery czy woda...
jeszcze niedawno panienka w ogóle nie chciała wejść do wody, teraz lubi moczyć łapy
Isa jest zwierzęciem typowo nabrzeżnym, wręcz błotnym
na zlocie onków w Niewieszu psiaki pływały, aportowały z wody, a ona grzecznie przy brzegu pluskała się w wodzie, grzebała w piachu pod wodą i szczekała na fale
ciekawe jak zareaguje na morze - tam duuuużo fal
proszę bardzo: czerwcowe wspomnienia ze Strykowa
tyle mniej więcej najgłebiej się moczę (ona nie robi tu kupy, grzebie w dnie)
ogładamy jak woda kapie
iiii jeeeessstttt kółeczko...
zabawa "wypluj i złów"
teraz wypluj
i złów
a Redaaaaa... hen... aportuje...
z widokami okolicy
a ona gdzie popłynęła?
tam jest
o! już wraca
już wiem, czemu Redka tak dobrze pływa, a ja nie - ona steruje uszami...
a ja mam swój brzeg i błotko wodne
skompiradło
i znów mi uciekła
może ją dogonię?
nieeeee, wracam nie będę pływać, przecież nie umiem
iiii... hop!
siup
plusk
i trzepanko - jedno ucho
i drugie
może ja też umiem sterować uszami?
już wracamy? tak szybko?
że niby musimy ociec? z czego?
jupi!!!!! jeszcze możemy zostać
taaaak, zagryzę fale
portret Redy
portret Isy
no dobra, postaram się
wracamy, mogę poprowadzić?
- gingerheaven
- super leomaniak
- Posty: 6616
- Rejestracja: 2007-11-15, 22:57
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt: