Dobre wychowanie

Moderator: Wroc_Luna

Awatar użytkownika
Khaira
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 659
Rejestracja: 2008-05-13, 21:28
Lokalizacja: Budki Żelazowskie

Dobre wychowanie

Post autor: Khaira »

Chciałabym zacząć pisać o tym, na czym się znam i być może pomóc kilku osobom w wychowaniu ich nowych leonków na wspaniałych towarzyszy :) Ale najpierw kilka słów wstepu, żebyście wiedzieli kim jestem :)

Zwierzęta fascynowały mnie od wczesnego dzieciństwa i odkąd pamiętam zawsze chciałam być lekarzem weterynarii. Znosiłam do domu wszystkie bidy z ulicy, niezależnie od przynależności gatunkowej. Czytałam tony książek o zwierzakach i męczyłam rodziców o psa. Pierwszego psa "na własność" dostałam, jak miałam 12 lat i popełniłam z nim wszystkie możliwe błędy wychowawcze :wall: Psiak był zabrany od matki w wieku 5 tygodni, wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, jakiej szkody może to narobić. Ja z kolei byłam rozbrykaną nastolatką w okresie burzy hormonów. W związku z tym oboje bylismy znerwicowani i humorzaści. Bachus zachowywał się agresywnie w stosunku do wszystkich psów, ja zachowywałam się agresywnie w stosunku do Bachusa. Nakręcaliśmy spiralę nieszczęścia, jakimś cudem jednak do katastrofy nigdy nie doszło. Może dlatego, że ja kochałam swojego psa bez pamięci i on odwzajemniał mi tym samym. Bachus znał podstawowe komendy i potrafił je wykonać, ale był nieprzewidywalny. Niemniej jednak jego obecność skłoniłą mnie do ciągłego poszukiwania wiedzy na temat wychowywania i szkolenia psów. Po pewnym czasie widziałam już, jakie błędy popełniłam, ale nie potrafiłam ich naprawić. Gdy Bachus odszedł byłam już pewna, że będę pomagać innym w prawidłowym wychowywaniu ich pupili. Mój pierwszy pies był moim pierwszym nauczycielem.

Od tego czasu minęło już 6 lat. Od 6 lat zajmuję się szkoleniem psów i uczę się od nich. Szukam najlepszych metod dogadywania się z naszymi czworonogami, czytam i eksperymentuję. Pomagam ludziom naprawiać błędy, a psom lepiej rozumieć ludzi. Cały czas się uczę i myślę, że ten proces nigdy nie będzie zakończony. Chciałabym podzielić się z wami swoją wiedzą i służyć (w miare moich skromnych możliwości) radą.

Przepraszam za tą skróconą biografię, ale ja zawsze chcę wiedzieć jak najwięcej o ludziach, których rad mam słuchać :-D

Tyle tytułem wstępu, c.d.n.


Pozdrawiam,
Khaira
Awatar użytkownika
gingerheaven
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 6616
Rejestracja: 2007-11-15, 22:57
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: gingerheaven »

My sobie pogadamy na zlocie apropo mojej Eni na wystawach ;-) .Zobaczysz jak sie zachowuje do psow u was a jak sie zachowuje na wystawie juz widzialas :--: .Ja wiem ze to jest takie zamkniete kolo jak Ty piszesz o Bachusie -ja przed kazda wystawa mam coraz wiekszy stres (nie o wystawe a zachowanie sucza) a ona to wyczuwa :-? .W efekcie obie juz wpadamy w amok :dizzy:


[you] zycze Ci milego dnia:)))
Awatar użytkownika
ania3miasto
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 2129
Rejestracja: 2008-02-10, 13:06
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: ania3miasto »

Moja Alina ma zaciecie do stróżowania, pilnowania i bronienia swoich. Nic w tym złego ja szukałam psa, który też będzie stróżem. Dodatkowo nie lubi obcych małych psów. Nie ma problemw z innymi duzymi. To wyłaziło z czasem, a wzieło się z faktu, ze jednak większość psów jest od niego mniejsza, a te które go widzą pierwszy raz wpadaja w panikę. Niestety ludzie nie wiedzą najczęściej nic o tym, ze absolutnie nie wolno psa ciagnąc na smyczy bo to wywołuje agresję. Ali był juz w ten sposób napadnięty kilka razy i reaguje obojetnie gdy nie jest sam na smyczy. To zamkniety o krąg. Oczekuje sie od właściciela dużego psa, ze ten będzie pod kontrolą - czyli uwiązany. Idę z nim do ludzi, a tam szarpanie, psy się jeżą, mój molos pokazuje zęby. Jak szarpnie, a ja się nie zaprę pozostaje huczenie i stres. To nie jest tak, że zrobiłby krzywdę, chociaz mógłby tylko wywracajac psiaka ważcego 10 razy mniej od niego. Cała sytuacja stresuje mnie na tyle, że zabezpieczam sie juz przed, zabieram ze soba na spacery kiełbasę, kombinuje żeby omijać, a to nie o to przeciez chodzi. On musi chodzic do ludzi, do psów. Musi poznawać świat, bo tylko tak się go nauczy. Dzisiaj ostatecznie zregnowalam z kolczatki. Szukałam kantarów w naszych sklepach juz długo. Nie było. W internecie dostępne, jednak rozmiar? Nie lubię takich zakupów. Jestem wzrokowcem,a dodatkowo dotykowcem. Musze widzieć i wziąć do reki. Inaczej nie kupię. Trafiłam wczoraj na kantary w naszym zoologivcznym. Byliśmy dzisiaj kupiliśmy _07_ Po pierwszym spacerze wiem, ze to to było wszystko czego potrzebowałam żeby nasze spacery odbywały się bez stresu, żeby kazde wyjście do lasu było tylko radochą i przyjemnoscią. Abi jest słodką sunią, cieszy sie na widok wszystkich. Ali podchodzi do wielu ludzi z rezerwą, do innych się łasi. Abi chce się bawić ze wszystkimi, Ali też ale na smyczy budzi się sie w nim instynkt stróża. On wie, ze w domu Alfą jest Jarek, ja jestem słabsza w związku z tym zawsze usiłuje mnie bronoć. Czasem na zapas. Na smyczy jest przy mnie i każdy atak odbiera jak napaść na mnie. Teraz dodatkowo czuje się odpowiedzialny za Abi.
Nie mam żadnych problemów z wprowadzaniem do domu obcych, bo Dzidziuch nie jest wtedy uwiązany. Kolczatka w sytuacjach stresujących tylko podsycała jego gniew. Używanie jej w jego przypadku było błędem. Jeśli macie w domu podobny charakterek, darujcie sobie kolczatkowanie. Ten koń i tak was poniesie. :huppppa:


kokony
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 740
Rejestracja: 2008-05-13, 16:58

Post autor: kokony »

to fakt, pies na smyczy jest o wiele bardziej czujny i "szczekliwy", niż bez niej. Niestety ze spacerami jest ten problem, że czasem spotykani ludzie reagują panicznie na widok leona. A wtedy to już wszystko leci "po bandzie" - ich pies się denerwuje, nasz pies się denerwuje i my się denerwujemy, bo wszyscy są nerwowi - masakra! Przeszliśmy to już i jedyną radą było spuszczanie psów i wybór ścieżek taki, by spotkać jak najmniej ludzi, a jeśli już, to takich co mają dystans do swojego zwierzaka i mu choć trochę ufają.
Ja (Kajtek) jestem strasznie ciekaw innych leonów, chociaż trochę już miałem okazję poznać. No i powiem szczerze, że kurczę różnie to bywa. Choć i tak żyję w świętym przeświadczeniu, że Koko to wzorzec i że wszstkie leonki są takie jak ona - ni to ADHD, ni to osłowatość, ni to gapowatość, ni to ogromna siła, ni stróż ni ryba ;)


Awatar użytkownika
iwona i Car
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 581
Rejestracja: 2008-07-07, 04:12
Lokalizacja: Down Under

Post autor: iwona i Car »

ania3miasto pisze:Jak szarpnie, a ja się nie zaprę pozostaje huczenie i stres.
Utrzymasz ??
To nie jest tak, że zrobiłby krzywdę,
Moj zrobilby , nawet nie mysle jaka , zwlaszcza szczeniakowi czy malemu psu.
U mnie to byl stres niesamowity.
Niestety jak widzialam psa na horyzoncie (zawsze nauczylam sie widziec psa pierwsza ) a jak zwiac z moim nie moglam to szukalam slupa , lawki by go obwiazac , za nic nie moglam liczyc ze mojego psa utrzymam.
On musi chodzic do ludzi, do psów. Musi poznawać świat, bo tylko tak się go nauczy.
Zgadzam sie ale w naszym przypadku to musialo byc porcjowanie jak lekarstwem.
Dzisiaj ostatecznie zregnowalam z kolczatki.
:-D
Szukałam kantarów w naszych sklepach juz długo. Nie było. W internecie dostępne, jednak rozmiar? Nie lubię takich zakupów.
Ja tez nie . Chce tylko napisac ze uzdowe obroze to wspanialy wynalazek ale tez nie dla mojego psa.
Moj pies nigdy mnie na smyczy nie ciagnal.
Natomiast jak zobaczyl psa to sie tak jakby naladowywal ,stat , stal i nagle jak wystrzelil
to by sobie kregi szyjne wtracil.
Nigdy nie nalozylam na swojego psa.
Trafiłam wczoraj na kantary w naszym zoologivcznym. Byliśmy dzisiaj kupiliśmy _07_ Po pierwszym spacerze wiem, ze to to było wszystko czego potrzebowałam żeby nasze spacery odbywały się bez stresu, żeby kazde wyjście do lasu było tylko radochą i przyjemnoscią.
to jest najwazniejsze , spacer bezstresowy :-D
Kolczatka w sytuacjach stresujących tylko podsycała jego gniew. Używanie jej w jego przypadku było błędem. Jeśli macie w domu podobny charakterek, darujcie sobie kolczatkowanie.
Dokladnie , zgadzam sie z Toba Ania i to samo co napisalas o pociagnieciu na smyczy.
Nie tedy droga.
Ten koń i tak was poniesie. :huppppa:
Wiem cos na ten temat.
Ktos mi tlumaczyl ze ja jestem za slaba do takiego psa , to trzeba chlopa .
No to ciekawe jakiego chlopa trzeba np do tresury slonia ? :lol:


Pozdrawiam Iwona :-)
Awatar użytkownika
ania3miasto
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 2129
Rejestracja: 2008-02-10, 13:06
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: ania3miasto »

Oj, widzę, że miałaś doczynienia z bardzo trudnym przypadkiem. Opisz koniecznie co wam sie przytrafiło, jak sobie z tym poradziliście. To bardzo pomaga, gdy można korzystać z cudzych doświadczeń. _03_


Awatar użytkownika
iwona i Car
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 581
Rejestracja: 2008-07-07, 04:12
Lokalizacja: Down Under

Post autor: iwona i Car »

ania3miasto pisze:Oj, widzę, że miałaś doczynienia z bardzo trudnym przypadkiem. Opisz koniecznie co wam sie przytrafiło, jak sobie z tym poradziliście. To bardzo pomaga, gdy można korzystać z cudzych doświadczeń. _03_
Powiem szczerze ze jak pomysle o tym ile nerwow i stresu to mnie odrzuca na same wspomnienia.
A musze cofnac sie pamiecia .
Mysle ze musi przyjsc taka chwila kiedy bede mogla cos napisac .
Chcialam miec psa do towarzystwa a to bylo niemozliwe , pogodzic sie z tym ze moj pies ma byc tylko za ogrodzeniem tez nie umialam.
Trzeslam sie z nerwow przed kazdym wyjsciem na spacer, ciekawa bylam co mnie znowu spotka oprocz wstydu dogadywan no i co mi moze jeszcze zlamac , bo palec mi smycza zlamal. :roll:
No moze ze sto razy mnie przewrocil , ale wstydu sie najadlam nigdy w moim zyciu ile przez tego psa. Najlepsze ze kazdy bal sie podejsc i mi pomoc poturbowanej na ziemi :lol:
Najbardziej zdopingowali mnie do ulozenia mojego psa trenerzy, no bo jak uslyszalam ze ten pies jest do uspienia lub za stara jestem do tego psa to sie zawziela ;-)
A jaka mialam satysfakcje jak pokazywalam im swojego psa tak po dwoch latach.
No czym pozniej tym bylo lepiej.
Niektorzy z ciekawosci pytali kto go tak ulozyl, niektorzy nie chcieli rozmawiac :evil:
A ja sie upajalam ich porazka :lol:
Czasem mi sie wydaje ze to byl sen ze to bylo niemozliwe co przezylam.
Kiedys przeczytalam ze choroba fizyczna u psa tak nie wykonczy jak zla psychika i z tym sie zgadzam.
Przeszlam duzo z jego stawami, czym starszy tym lepiej sie czuje i jestem z tego powodu zadowolona ale tyle nerwow nie stracilam co z jego ulozeniem .
Ile neeeeerwow no i taka bezsilnosc .
W domu tez byl koszmar bo musialam uwazac na kazde zachowanie psa.
Dostawal jedzenie tylko z reki. Uzaleznialam go od siebie ...
A rodzina miala tego dosc ze wszystko obraca sie wokol psa i tez mi w tym nie pomagala bo nie rozumiaa. Nikt nie wyszedl z nim na spacer bo sie bal z nim wyjsc a ja balam sie ze cos zle zrobia zle zrozumieja sytuacje nie wyczuja i o czescie nie trudno.
Teraz to jest luz i relaks i wszyscy sie nim zachwycaja , a ja potrzebowalam w innym momecie zrozumienia :cry:
Uwielbiaja go , nie maja z nim zadnego problemu, rozplywaja sie nad nim.
A kiedys , po co byl ci ten pies , nie moglas miec dalej ON-a ( no bo byly poprzednie bardzo udane ).
Napisze jak zaczelam powoli odstresowywac , tylko musze wrocic do przeszlosci . :-D


Pozdrawiam Iwona :-)
kokony
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 740
Rejestracja: 2008-05-13, 16:58

Post autor: kokony »

napisz koniecznie, bo ja ze ślepą suką też mam problem ze stresem i chcę się jak najwięcej dowiedzieć :)


ewaa
leomaniak
leomaniak
Posty: 128
Rejestracja: 2008-01-26, 21:12
Lokalizacja: Łódź

Post autor: ewaa »

zapowiada sie pasjonujące opowiadanie w odcinkach, czekamy _03_


Awatar użytkownika
iwona i Car
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 581
Rejestracja: 2008-07-07, 04:12
Lokalizacja: Down Under

Post autor: iwona i Car »

Wiedzac ze kazdy spacer to jeden wielki stres ,
zaczelam pracowac najpierw w domu z psem. ZBUDOWAC Z PSEM WIEZ !!!
Musialam psa przekonac do siebie , pies by pracowac musi miec do przewodnika zaufanie - to podstawa.
Pierwsze co musialam nauczyc i to na 100% byla koncentracja na mnie.
Kazdy pokarm z reki po uprzednim koncentrowaniu sie na mnie.
Bylo tak ze pyszny kesek trzymalam na wyciagnietym ramieniu w bok a pies musial koncetrowac sie na mnie i to spora chwile ,
wowczas za taka koncentracje dostal.

Po opanowaniu koncentracji a trwalo to troche , bo bylo cwiczenie tez ze nie patrzec na gosci na czlonkow rodziny tylko na mnie,
przeszlismy do nauki komendy "patrz ".
Jezeli widzialam ze czyms sie zainteresowal , wykorzystywalam to do komendy "patrz"
i za spojrzenie/patrzenie na mnie dostawal nagrode.
Musial to opanowac do perfekcji, czyli robic jak automat.

Po opanowaniu powoli odwazylismy sie isc w miejsca gdzie w oddali bylo widac psa/psy.
Bylo naprowadzanie na koncentracje na mnie za nim zauwazyl psa, a jak spojrzal byla natychmiast komenda "patrz" i byl nagradzany.

Powoli tak by w zachowaniu sie nie cofnac zaczelismy
chodzic pod ogrodzeniami gdzie byl ujadajacy pies.
No i oczywiscie musiala byc calkowita koncentracja i komenda "patrz".
To jest fantastyczne cwiczenie bo wlasciciel jest na 100% wyluzowany poniewaz nie musi sie niczego obawiac.
Tak cwiczylismy bardzo dlugo za nim odwazylismy sie zmniejszyc odleglosc do psow. :-D


Pozdrawiam Iwona :-)
Magrat
leomaniak
leomaniak
Posty: 169
Rejestracja: 2008-07-11, 07:08
Lokalizacja: Krosno Odrz.

Post autor: Magrat »

Widzę że wszyscy mamy ten sam problem - i to nie z wychowaniem naszych milusińskich ( każdy z nas poradził sobie z nim w ten czy inny sposób i mam nadzieję że z sukcesem - my nie narzekamy każdy nasz pies był lub jest dobrze wychowany ) a z reakcją ludzi ... i ich psów na nasze maluchy. Owszem to duże psy - nikt temu nie zaprzecza ( i jak kazdy pies są grożne ), ale z natury są łagodne by nie powiedzieć ciapowate. Praktycznie każdy inny pies jest od nich grożniejszy - i tu dochodzimy do sedna problemu. Nasza Lunka jest jeszcze młoda ( 14 miesięcy ) i chce się bawić z nami ( to nie problem ) i z innymi psiakami. A żeby się pobawić lub chodżby wyjść na spacer to trzeba wejść między ludzi i ich psy. Mieszkamy niestety w takiej metropolii, gdzie jej mieszkańcy to awangarda ludzkiej cywilizacji ( w myśl zasady że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka ale ... polak nie jest przyjacielem psa ). Wychodząc na spacer ubieramy naszej kolczatkę - kolcami do góry i bieżemy smycz która służy pózniej do zabawy - wszystkie nasze psy wychowywalismy tak aby chodziły przy nodze bez pomocy smyczy i nie było potrzeby zakładania kagańca [łagodna negacja zachowań agresywnych i wpajanie że państwo ( ich bliskość ) to nagroda smakołykiem i pieszczotami ]. Niestety nieraz mamy problem z ludzmi i ich dziećmi lub psami gdy dojdzie do spotkania na spacerze ( i to nie my stwarzamy " zagrożenie" ) ,tym dziwniej ze nie raz ci sami ludzie wcześniej pozwalali bawic się swoim podopiecznym z wolno biegającym ( bez kagańca ) amstaffem, dobermanem lub rottweilerem. Wiem że to sprzeczność bo sami prowadzamy naszą psinę luzem ale gdy słyszę że mam zabrać swojego psa i jak mogę puszczać go luzem bez kontroli - to ręce mi opadają.
Przy wychowaniu każdego psa nie tylko leona potrzeba dużo serca, miłości i cierpliwości. A nagrody w postaci pieszczot, zabawek lub smakołyków mogą tylko pomóc.


Awatar użytkownika
iwona i Car
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 581
Rejestracja: 2008-07-07, 04:12
Lokalizacja: Down Under

Post autor: iwona i Car »

Agata i Daniel pisze:Wychodząc na spacer ubieramy naszej kolczatkę - kolcami do góry i bieżemy smycz która służy pózniej do zabawy - wszystkie nasze psy wychowywalismy tak aby chodziły przy nodze bez pomocy smyczy i nie było potrzeby zakładania kagańca [łagodna negacja zachowań agresywnych i wpajanie że państwo ( ich bliskość ) to nagroda smakołykiem i pieszczotami ].
..........
Przy wychowaniu każdego psa nie tylko leona potrzeba dużo serca, miłości i cierpliwości. A nagrody w postaci pieszczot, zabawek lub smakołyków mogą tylko pomóc.
Caly post taki piekny i o wielkiej milosci i o pozytywnym wychowaniu a tu nagle zakladamy kolczatke :shock: niby po co ??
bo jeszcze czytam ze jeszcze kolcami do gory to tymbardziej po co ??????
DLA OZDOBY ???
Szokujace jest to ,jak ludzie nie maja wyobrazni co znacza kolce na zewnatrz . :cry:
Toz to moze drugiego psa poranic , drugiemu oko wybic , dziecko pokaleczyc,
no niech zaczna sie bic nagle psy i wlasciciel chce zlapac za co za te kolce ?
tak by mozna mnozyc przyklady nieszczesc - straszne .
Mozna poczytac w internecie co inni mysla o kolczatce z kolcami na zewnatrz.
Kolczatka jest tak popularna w Polsce ze jak ogladam zdjecia czy bedac ostatnio w Polsce ,
to dla tych co przyjezdzaja z zagranicy to jest szok a zwlaszcza gdzie to narzedzie jest w innych krajach zabronione .
Ktos na innym forum wyjasnil mi w takiej dyskusji :

"To jest polski ludowy strój spacerowy dla psa." :oops:


Pozdrawiam Iwona :-)
Awatar użytkownika
iwona i Car
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 581
Rejestracja: 2008-07-07, 04:12
Lokalizacja: Down Under

Post autor: iwona i Car »

Wroc_Luna pisze:patrzac jak przytula Cara twoj Wnuczek, trodno uwierzyc ze miałas z nim kłopoty. brawo za wytrwałosc!
=slawek=
Pozwolilam sobie przenies ten post tutaj, by troche opisac jak to pracowalismy nad
wnuczkiem i Carem.
Akurat na dniach CTR 5-letni zostal oddany z powody pogryzienia dziecka .
Dziecko ok 1 1/5 roku.
Dwa razy zostalo ugryzione wlascicielka i jednoczesnie matka tego dziecka postanowila oddac psa z wielkim zalem ale bala sie podjac dalszego ryzyka.
Zostal "bezbolesnie "oddany do dobrego domu.
Ja nie potrafilabym zlego slowa powiedziec na ten temat, za duze ryzyko by i nie kazdy potrafi wyczuc psa, wyszkolic psa czy miec juz zaufanie do psa.
Ja zeby cos powiedziec , skrytykowac ta sytuacje bym musiala byc pod jednym dachem i poobserwowac.
Co do mnie to przedewszystkim wnuk nie mieszkal z nami i mial juz trzy lata .
Moglam sobie pozwolic na nie spuszczania z oka na ulamek sekundy -seperacja nie wchodzila w rachube.
Car byl bardzo o mnie zazdrosny, to jedno a drugie to do kuchni nie mogl wnuczek wejsc .
Dwa razy ugryzl wnuczka w reke ,raz w noge. Nie bylo to moze grozne ugryzienie chociaz
wglebienia od zebow byly i siniaki pozniej ,ale z jakim warkotem i rzuceniem sie :shock:
Dla mnie to byl szok ze moze sie rzucic na kogos slabszego ?
Moj poprzedni ON nigdy by nie zrobil krzywdy dziecku czy malemu psu.
Kuchnia byla najlatwiejsza do wypracowania ale tez nie od razu :-)
Krok po kroku doprowadzilo sie do tego ze jak
wnuczek wchodzil do kuchni to byla wiekla radosc bo wnuczek zawsze cos wyniosl z kuchni dla Cara , a juz jak lodowke otwieral to Car doczekac sie nie mogl co on z niej wyciagnie i mu da :lol: (przygotowywalam juz wczesniej w lodowce czym wnuczek moze karmic Cara)
Jedzenie czesto bylo podawane w zamknietej dloni tak ze Car musial wydostawac bez uzycia zebow. Uczenie lagodnosci i cierpliwosci i zabawy z wnuczkiem.
Co do mnie to raz z rozpedu wnuczek skoczyl mi na kolana i zaatakowal Car wnuczka za to ,a drugi raz za to ze wskoczyl do mnie do lozka.
No i zazdrosci nie wyplenisz ale to zeby ignorowal tez nie chcialam bo moze wybuchnac.
Postanowilam na rozne sposoby dotrzec do Cara ze moze byc zazdrosny ale bez agresji.
Zaczelo sie od tego ze spokojnie bralam wnuczka na kolana i wolalam Cara i zaczelismy sie glaskac tulic razem. Tak stopniowo doprowadzalam do tego ze jak wnuczek sam do mnie sie garnal to i Car . Car zaczal sie wciskac miedzy nas i stworzyla sie z tego zabawa.
Zawsze byl wazny Car nigdy nie odpychany przy wnuczku zawsze co chcial to dostal nigdy
nie czul sie odepchniety.
Doszlo powoli do tego ze przestal reagowac na wnuczka kiedy byl na moich kolanach, potrafil sie dzielic , nie czul zagrozenia.

Tu prosba do Khaira,jezeli uwazasz ze nie powinno sie tak postepowac a ja np
mialam to szczescie , czy poprostu mi sie udalo to prosze napisz .
Bardzo chetnie zawsze jestem otwarta na dyskusje , zwlaszcza jak chodzi o relacje pies-dziecko. To jest bardzo wazny temat.
Przyznam ze mialam na samym poczatku dusze na ramieniu.
Caly czas staralam sie czytac mojego psa i wyczuwac.
Nigdy bym sobie nie podarowala jakby sie cos stalo.
Maz caly czas zadawal mi pytanie czy wiem co robie ? , lub chyba nie musze mowic i chyba masz rozum - tak ze z cala swiadomoscia pracowalam nad Carem .


Pozdrawiam Iwona :-)
Awatar użytkownika
ania3miasto
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 2129
Rejestracja: 2008-02-10, 13:06
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: ania3miasto »

Jesli wierzyć radom szkoleniowców, to twoja metoda była jak najbardziej trafna. Car dzięki zabiegom ze smakołykami zaczął kojarzyć twojego wnuka z przyjemnościami które spotykaja go w jego obecności. Ja w takiej sytuacji postepowałabym identycznie.
Najgorsze co można było zrobić to krzyczeć, zabraniać, zamykać. Przerażajace jest to, że niestety ludzie najczęściej tak właście postepują :-?


Awatar użytkownika
abrus
super leomaniak
super leomaniak
Posty: 2393
Rejestracja: 2007-11-01, 00:47
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Post autor: abrus »

psy i dzieci... temat rzeka, najczęstsze błędy, które niestety czasem prowadzą do tragedii - jest sobie pies w rodzinie, nadmiernie rozpieszczany z ustaloną pozycją... nagle pojawia się nowy członek rodziny - dziecko i pies zostaje zepchnięty na "dalszy plan" - bo dziecko jest najważniejsze... bo pies może "zarazić" dziecko, bo może zrobić dziecku krzywdę... często zamyka się wówczas przed czworonogiem wiele drzwi od różnych pomieszczeń, w których wcześniej królował
i potem słyszymy: "pies zagryzł noworodka", "zaatakował niemowlę"... a pies "zwyczajnie" próbuje walczyć o swoją utracona pozycję
Gdy urodziła się olKa, Abyśka z Bertą praktycznie asystowały przy wszelkich czynnościach, nawet w łazience podczas kąpieli niemowlaka, dostały jedynie zakaz wstępu do łóżka, żeby przypadkiem nie podeptały dziecka, właściwie nie musiałam im tego drastycznie zabraniać, one jakoś tak instynktownie się do tego łóżka nie pchały. Jedyny moment, kiedy Berta poczuła zagrożenie swojej pozycji, to gdy olKa zaczęła raczkować, próbowała ją ustawić jak rok wcześniej małą Abyśkę, biegła za dzieckiem i szczekała, gdy tylko zbliżało się do jej posłania. Problem się skończył, gdy olKa stanęła na dwóch nogach i Berta zrozumiała, że ma do czynienia z człowiekiem, a nie kolejnym czworonogiem. Potem olKa nauczyła się od suk szczekać na sąsiadów, nosić zabawki w zębach.
Wbrew pogróżkom "mądrych" osób mój pies morderca, bo przecież rottweiler nie zjadł mi dziecka, nigdy jej nawet zębami nie drasnęła.


ODPOWIEDZ